czwartek, 26 stycznia 2012

to COŚ

Ech, miałam/mam przeczucie, że ten tydzień przyniesie coś niezwykłego...gdzie to jest? Moje przeczucia raczej mnie nie mylą (proszę, żeby to COŚ nadeszło) teraz zostaję mi tylko czekać...cierpliwość. Mam z nią duży problem, ale to przez ekscytacje, nadzieje i inne środki wybuchowe :) CZEKAM. 
U lekarza...tak jak myślałam, nie za fajnie. Jutro kolejne badania, prześwietlenia...:)
Sobota-rajd. Niedziela- wyjazd do Iławy! Ola, Karolina, Zuzia, Jula, Misia, rodzinka- me gusta <serce>
Ostatnio mam lekką głupawkę, moja mama jest przerażona xD Ostatnio w aptece zrobiłam jej mocną siarę...jestem...niewyżyta? Jakkolwiek to brzmi, ale tak się czuję...moi przyjaciele wiedzą jaka jestem xD więc pewnie rozumieją to. Zrobiłabym coś.


selenka pozdrawia...

wtorek, 24 stycznia 2012

?

Siemanko :)) ej...gubię się w tych całych "ACTACH" co to ma w ogóle znaczyć?- bezsens szczerze mówiąc.
No ale... nie o tym chcę pisać, są tematy ciekawsze :)
Powiem wam, że w przeciągu ostatnich dwóch dni, obejrzałam trzy razy "Alicję w Krainie Czarów" -Johnny Depp *.* zupełny geniusz-aktor. Myślę, że o jego grze nie trzeba dużo mówić ;) Cały film jest świetny, dobrze zrobiony z dbałością o szczegóły :) Podkłady muzyczne są cudowne, bardzo klimatyczne. 
-Czy ja oszalałem?
-Tak jesteś świrem, zupełnym dziwakiem...ale powiem ci coś w sekrecie...Tylko wariaci są coś warci. 


Ach, byle dotrwać do piątku...czyli jeszcze 3 spr. :< geografia, chemia i historia <o zgrozo> 





I ferie! Tak długo wyczekiwane :)) w sobotę mamy rajd schroniskowy, czyli bierzemy psiaki na miasto, chciałabym dostać Kusę (moja podopieczna). A jutro o 18 mam wizytę u lekarza...troszkę się boję, bo wiem, że z moimi kolanami nie jest dobrze. :( W niedzielę jadę do Iławy :)) w planach nie mam nic konkretnego,jakaś sesja zdj. , może pojadę gdzieś z tatą :) Jest 19:30 a ja zasypiam, znowu zmęczenie mnie bierze...pójdę spać wcześniej + u góry macie zdjęcia robione dzisiaj :))) 

ps. spróbuję ogarnąć komentarze :)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

ja

Witajcie:-)! Mam dość mojego, kochanego internetu...jak można tak zamulać!? Wchodzę na wasze bloogi, chcę dodać komentarz i co? Nic...zacina się. Genialny jest...może jak pojadę na ferie do babci, to tam nadrobię w odwiedzinach waszych blogów:) Dzisiaj chcę, zadać kilka znaczących/nieznaczących pytań...w jakiś dziwny nastrój wprowadziły mnie dwa utwory- Hide and Seek i Hallelujah...dwie tak różne piosenki, a dziś zbliżyły mnie do tej samej myśli, dziwne. Czyli słuchawki założone i dajmy się porwać wenie, haha.:)))
A więc...kim właściwie jestem?
Często w rubrykach "o mnie" itd...pisałam: "osoba niewarta poznania". Takie słowa miały działać, jak strach na wróble, troszkę śmieszne, ale cóż...może to były trafna wypowiedź. Czasami czuję się, jakby ktoś w górze,mówił co mam robić i jak mam to robić. Trzymam się dziwnych rutyn i szablonów, próbując ładnie wgramolić się w szare szeregi...jakże bzdurne są te słowa, bo prawda jest jedna...nie ma "szarego żołnierza" każdy ma to COŚ, każdy jest niepowtarzalny, w swój własny sposób- fantastyczny i wiem, że każdy umie wymienić chociaż jedną cechę, jaką u siebie lubi - fajna sprawa, co?:))) 
Ja także lubię w sobie troszkę rzeczy...tolerancja, szacunek, uśmiech, szczerość, wyrozumiałość,pracowitość, optymizm (wbrew pozorom), szaleństwo, inność :)
Mam wiele marzeń...chciałabym dostawać od ludzi szansę na ziszczenie ich. Szansę na pokazanie...że mogę być kimś BARDZIEJ. 
Cóż...mam nadzieję, że przybliżyłam wam choć troszkę postać, jaką reprezentuję :)
Tymczasem idę się wykąpać :) dziś w schronisku, byłam na spacerku z 3 psiakami <wielkiezmęczenie>

-Dziwnie chodzisz po tym świecie..jesteś zbyt dumna i zbyt głupiutka.-powiedział chrapliwym głosem Edward.
- Ty także...zbyt dumnie chowasz samego siebie i zbyt głupio ci przyznać, że to robisz - odezwała się rozbawiona Lucy, chowając zaczerwienione ręce w kieszeń.

sobota, 21 stycznia 2012

one step closer

Przyjacielu, spójrz na mnie, powiedz mi i tylko mi, co czujesz, dlaczego dzisiaj płakałeś. Przyjacielu, nie udawaj, że jest dobrze, przecież widzę, że masz dość. Przyjacielu, ile mam czekać na to, żebyś mi wyszeptał, kto cię zranił i jak mam ci pomóc. Przyjacielu, porzuć smutki, przecież nie możesz marnować życia, wiedząc, że codziennie umierasz. Przyjacielu."


I have died everyday 
waiting for you 
Darling, don't be afraid 
I have loved you for a 
Thousand years 
I'll love you for a 
Thousand more

czwartek, 19 stycznia 2012

przyjaźń

W szkole tyyle roboty, że mało kto wyrabia...mnie jakoś udaje się, ale z dużym poświęceniem. Zero wolnego czasu : nauka, nauka, nauka...pierwszy raz w życiu tak się uczę :O ale chcę do ferii ładnie zakończyć semestr. 
No i mam moje,małe motywacje łiii...dzisiaj tylko nauka na dodatkowego angolka :) czyli luzik. 
A sobota całkiem miło się zapowiada :D w końcu spędzę trochę czasu z mamą.:)
Dziś chcę napisać o rzeczy bardzo dla mnie ważnej, może nawet jednej z najważniejszych- przyjaźni.
Czym jest ona dla mnie...zjawiskiem, które kwitnie z dnia na dzień...ludzie się poznają i stwierdzają, czy właśnie z tą osobą czują się dobrze, umieją z nią rozmawiać, nigdy się nie nudzą w jej towarzystwie. Jeżeli chodzi o moje relacje z człowieczeństwem to jestem bardzo neutralna, z każdym pogadam, pośmieję się :) myślę, że nie mam jakiś wielkich wrogów, są oczywiście osoby, które lubię mniej czy bardziej. Jednak prawdziwą przyjaciółkę mam jedną...taką najprawdziwszą, z którą umiem rozmawiać godzinami, a nasza znajomość przetrwała wiele :) Ola...dziewczyna, którą znam od ok.6 lat. Pamiętam moje pierwszą myśl, kiedy nasza dawna znajoma, przyprowadziła Olę, żebyśmy razem się pobawiły, a brzmiała ona : Jaacie, Ania znowu przyprowadziła jakąś osobę -,-. Byłam negatywnie nastawiona do tego, ale było to błędem, bo właśnie ta osoba, stała mi się najbliższą i najukochańszą istotką :) Ile razy mam głupawkę -dzwonię do Oli, ile razy płaczę- dzwonię do Oli, ile razy myślę nad czymś- dzwonię do Oli, ile razy, kiedy staję się coś dobrego/złego- dzwonię do Oli. Zna mnie na wylot, ja ją też, ale i tak nigdy się ze sobą nie nudzimy! Niestety nie mieszkamy w jednym mieście, ale spójrzcie jak trwała jest nasza znajomość- nic jej nie ruszy! kilometry-pfff...! :))) Oczywiście mam jeszcze kilka dobrych przyjaciółek jak-Zuzia,Julia,Karolina :-) są cudowne, kocham z nimi spędzać czas :) mam o tyle szczęście, że umiem dobierać znajomych :D 
Dzisiaj w schronisku wyprowadzałam Czarną (mieszanka kokiela :D) przepiękna, młoda psinka :) i szczeniak ugryzł mnie w nos, haha. 
PS: Mam ochotę na frytki.
PS2: Ejjj...życzcie mi powodzenia w sytuacji w jakiej się znajduję :)

wtorek, 17 stycznia 2012

love.

Cześć :) No więc...miłość. Cóż ja 15-letnia dziewczyna o niej wiem? Tyle, że trudno stwierdzić, czy w ogóle istnieje w dzisiejszych czasach. Dla mnie wygląda to tak...dziewczyny jarają się nowo poznanym chłopakiem, po kilku dniach nazywają go wybrankiem swego życia, a po następnych kilku płaczą, jak szalone z powodów jasnych...pokłóciłam się z nim, już mnie nie kocha,zerwał ze mną, ma inną itd. Cóż...i jak nazwać to miłością? 
Mówię z własnych obserwacji...dziewczyny po zerwaniach tną się i nie wiadomo jakie głupoty wyprawiają. Jaki jest powód takich zachować? Pokazanie jakim to jest się lepszym, jak często zmienia się partnera? Same absurdy...Ostatnio koleżanka po wyżaleniu się (temat-nieodwzajemniona miłość) zapytała mnie przez łzy: Jak ty to robisz, że masz tak na wszystko wylane? Na początku otworzyłam szeroko oczy, ale po chwili odpowiedziałam wymijająco. Ale rozmyślałam nad tymi słowami...masz na wszystko wylane...doszło do mnie, że w większości rzeczy tak właśnie się dzieje. Mam do wszystkiego dystans: do ludzkich opinii, plotek, uczuć. Oczywiście nie oznacza to, że nie marzę, jak każda dziewczyna o prawdziwej miłości...i wierzę, że z czasem poznajdują się osoby myślące jak ja. Zachowania opisane u góry są po prostu kwiatami dziecinności, niedojrzałości, ale i one z czasem znikną. Dobrze, że nie przechodzę przez coś takiego <uff :D> Taka prawda...każda dziewczyna marzy o tym filmowym "rycerzu na białym koniu", ale oczywiście jest to mocna przenośnia, która przemawia- marzy o faceci, który ją pokocha i zrozumie. Więc każdej osobie bez wyjątków, życzę znalezienie kogoś, kto ukocha,pocieszy,BĘDZIE :-) 
I znowu dodam kawałek opowiadania, tym razem z daalszej części :)





Masz 5 sekund…5 sekund… na to, żeby cię zauważyła ,zauroczyła się w tobie, wspominała twoją twarz do końca życia. Pamiętaj…5 sekund .Od tego jak je wykorzystasz ,zależy od ciebie. 


Położył się na łóżku, zamknął oczy. Nie miał zamiaru zacząć się uczyć, czy odrabiać prac domowych. Te zajęcia straciły dla niego ważność. Tak samo jak cała przyszłość i to kim będzie, czy gdzie się znajdzie. Zasnął. Przed oczami miał ciemność, jedyna rzecz, która oddzielała go od nicości to głos. Niebywały głos. Dziewczyny… czuły, stanowczy, dźwięczny i mimo że nieznajomy, wydawał się tak bliski. Trudno było stwierdzić czy ta osoba śpiewa czy mówi. Wydawałoby się, że widzi ciemny las, w którym w białej, zwiewnej sukience biegnie Ona.  Jak zwykle piękna, blada, zgrabna i delikatna. Możliwe, że nie biegła, a fruwała, bo robiła to w sposób niebywale subtelny. Śmiała się… jej śmiech brzmiał jak znana mu kołysanka, którą śpiewała mu kiedyś mama. W końcu zrozumiał jedno słowo, które dziewczyna rzucała co chwilę. „ Płacz” –to wymawiała najwyraźniej. Inne tworzyły echo, które nie dało się wyróżnić. W pewnej chwili bajeczny obraz, zmienił się w koszmar. Gleba lasu nasiąkała brunatną krwią. Przybywało jej z sekundy na sekundę. Drzewa zaczęły się łamać, a bór zamienił się w ocean krwi. Dziewczyna nadal tańczyła, śpiewała, chodząc po tafli krwistej cieczy. Krew zaczęła falować, a ona nadal nie zwracała uwagi na to, co się dzieje dookoła, lecz  się oddalała. Zniknęła. 

Jakieś pomysły na następną notkę?:>
+Dzisiaj byłam w schronisku...wyprowadzałam grubego amstafa :)) Śmieszny widok...drobna Michalina i amstaf...który bardziej wyprowadzał mnie, niż ja go. :) sympatyczne psisko.
Dzisiejszy wieczór poświęcę przedmiotowi tymtym...jakim jest polski. Jeżeli nic się nie zmieni, to weekend zapowiada się niebywale miło:)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

dream!

Witam was wszystkich! Nie wiem ,co we mnie wstąpiło, ale równo o 20:13 naszła mnie myśl/chcę,aby coś napisać na bloogu, nie zważając, czy to będzie notka sensowna...ani, że mój internet zaraz może się wyłączyć (co ostatnio dobrze mu wychodzi=główny powód mych nieobecności). Stwierdziłam, że właśnie TU! Na bloogu, który początkowo miał kilka prostych zadań-pisanie o modzie,trendach,ciekawostkach,zakupach,kosmetykach...chcę stworzyć coś głębszego. Ostatnio mam w głowie multum myśli...gorszych, lepszych. Nieogarnięta chęć działania! Myślę sobie :"Michalino, gdzie są twoje ambicje, chęć pokazywania ,na co cię stać!? Gdzie tak właściwie, jesteś ty?" I tu pojawia się typowe -BUM, pobudka! 
Początkowo tłumiłam rosnącą we mnie energie do ziszczania marzeń, ale czemu? Prosta odpowiedź...bałam się. Niekoniecznie opinii innych, czy słów z zewnątrz, ale tego, że nie będę tak dobra, jakbym chciała. Ale jak daleko zajdę z takim nastawieniem! Nie, nie, nie! Zaczynam działać...spełniać moje marzenia. Nie wiem czy mam warunki...ale mam motywacje, chęci. Kiedy indziej powiem wam o co dokładnie chodzi...nie dziś. Mój bloog czytają różne osoby...które na razie mogą, karmić się moimi niedoskonałościami i posunięciami. Cóż...dla odważnych świat należy :). Spełniajmy marzenia...nawet te, które w trzeźwej rzeczywistości są dla nas idiotyzmem...ale w głębi duszy, każdy wie, że bez nich ,nie byłoby tak miło...kłaść się do łóżka, przykrywać ciepłą kołdrą i myśleć...o naszych mniejszych, większych celach. Oczywiście ziszczenie naszych pragnień nie przychodzi ot tak-nie, nie, nie! My musimy o nie walczyć, głęboko w nie wierzyć i nie stać w miejscu. Moim ostatnim największym błędem było...życie przeszłością i przyszłością. Gdzieś pomiędzy zmianami zgubiłam teraźniejszość, czyli najważniejsze chwile. Zapomniałam, że dzięki nim decyduję ,jak będzie wyglądać moje dalsze życie. Ale doszło do mnie kilka ważnych racji...w końcu :)
Czyli notka nabrała jakiegoś sensu...
marzenia.
I oczywiście nie zabraknie śmiesznego kolażu w moim wykonaniu :) (kliknij, a się powiększy)


Następny wpis...o czym chcielibyście?
-miłość
-przyjaźń
-religia
-szkoła
-rodzina
-zainteresowania


POZDRAWIAM WAS WSZYSTKICH :-)





Obiecał sobie, że dzisiaj podejdzie do niej. Uda pajaca, ale chociaż coś powie. W głowie miał sto tysięcy scenariuszy, ale żaden nie wydawał mu się na tyle dobry, żeby nawet spróbować. Wstał, poprawił niechlujnie kurtkę i udał się w kierunku domu. Mijał te same budynki, sklepy na których widok robiło mu się niedobrze. Mieszkał w małym miasteczku San Loses. Dziwne było to, że jego wybrankę, widywał dopiero od miesiąca. Po raz pierwszy zobaczył ją, kiedy wracał ze szkoły cztery tygodnie temu. W San Loses wszyscy się znali, no może prawie wszyscy. Jeżeli ktoś nowy się wprowadzał to zawsze szła fala plotek na jego temat. A tu cisza. Adam mieszkał z dziadkiem w małym, ciasnym mieszkaniu ,mieszczącym się w dziwnej, wysokiej kamienicy. Jego rodzice zmarli dwa miesiące temu, 17-letni chłopak wpadł w nałogi, zaczął mieć problemy w szkole. Jego opiekunem stał się dziadek, który miał własny świat. Dawny nauczyciel historii, biologii, geografii nazywany był w miasteczku „dziwakiem” . Adamowi na początku przeszkadzała perspektywa z której patrzyli na jego dziadka inni ludzie, ale z czasem się przyzwyczaił. Felerny wypadek, w którym zginęli oboje rodzice chłopaka, zmienił wszystko. Z piątkowego ucznia, zmienił się na ledwo wyciągającego na oceny dostateczne zbója. Był traktowany ulgowo, ale wszyscy mieli już dość jego aroganckiego zachowania. Adam zamknął się w sobie, a jedyna rzecz jaka miała dla niego sens to… ona. 


Nudziło mi się i zaczęłam coś tam pisać...